Strony

wtorek, kwietnia 8

#1 rozdział - Sen Życia



       Obudziłam się przerażona. Kolejny niewiadomy sen. Na początku było ich mało, teraz są co noc. Zasypiam, czekając na koniec.
       Poniedziałek, początek roku szkolnego, jest 3 września 2012 roku. Kto by pomyślał ,że w tym roku zaczynam 1 klasę Liceum Ogólnokształcącego. Najgorsze? Przeprowadziłam się tutaj miesiąc temu. Jestem "Świeżakiem".
       Wstałam. Muszę się ogarnąć. Za 40 minut odjeżdża autobus.

       Katrine wyszła szybko z domu i biegiem ruszyła w stronę przystanku. "Nie zdążę! A jednak, udało się. "
- Kat? Tutaj! -dobiegł mnie stłumiony głos jedynej znanej mi osoby, Mary.
Uśmiechnęłam się do niej i usiadłam obok na wolnym miejscu.
- Will ,Ariana poznacie Katrine, Katrine to Will i Ariana - przedstawiła nas Mary.
-Witaj! -krzyknęła Ariana. -Nowa?
-Tak, niedawno się tutaj przeprowadziłam...
Nagle poczułam na ramieniu silną dłoń. Obok mnie zaobserwowałam kątem oka jakiś ruch, gdzie zwróciłam swój wzrok.
-Ja jestem David i mówię Ci ,że tutaj jest najlepiej ,bo ... jesteśmy my!
-No baa...- zaczął Will. - Samo to ,że mają zaszczyt nas uczyć jest dla miasta jasnym atutem.
     Will , wydaję się być bardzo pewny siebie. Zresztą jak większość płci brzydszej. Jest raczej wysokim, postawnym już mężczyzną i ma ciepłe brązowe oczy. "Żartowniś".
     David zaś mnie dziwnie onieśmielał. Miał blond włosy i szare oczy. Ale charakteryzuję się dziwnym symptomem "starszego brata". To ... miłe.

       Dostałam plan lekcji i kod do szafki. Na szczęście obok mnie swoją "skrzynkę" ma Ariana. Zaprowadziła mnie na pierwszą lekcję, jaką była historia. "Przeleciałam" wzrokiem klasę nr 66, w środkowym rzędzie ujrzałam trzy jedyne wolne miejsca. Pierwsza ławka raczej nie była by dobrym wyborem, więc jak najszybciej pożegnałam się z Arią i ruszyłam do przedostatniej ławki ,która była "nie zamieszkała". Wyjęłam zeszyt i książkę "Before Us" ,podręcznik do historii. Zadzwonił dzwonek, a miejsce koło mnie było nadal wolne.
      Do klasy wszedł raczej młody mężczyzna.
-Witam, jestem nowym nauczycielem historii...- zaczął głębokim głosem.
Jego przywitanie przerwał odgłos zamykanych drzwi. Wszystkie oczy zwróciły się w tamtym kierunku. Zobaczyłam wysokiego, postawnego szatyna z oczami błękitnym i głębokimi jak otchłań oceanu. Krótko mówiąc można było w nich utonąć.
- Przepraszam za spóźnienie- mówiąc podszedł wolnym krokiem do nauczyciela ,podając małą karteczkę.
-Rozumiem- mruknął pod nosem nowy nauczyciel. -Od dziś jest to uczeń naszej klasy Tom Liftteen.- spojrzał na mnie. -Usiądź proszę.

    Ja to mam pecha. Albo może i mam szczęście?  
Tom usiadł obok mnie. On kogoś mi przypomina, co jest raczej mało prawdopodobne, bo przecież takich oczu się nie zapomina. Poza tym wygląda na porządnego chłopaka, co znaczy że nie mam u niego szans i raczej nie zwróci uwagę na szarą myszkę imieniem Katherine.
Z myśli wyrwał mnie głos nauczyciela. W dość nagły sposób, więc  lekko podskoczyłam. Nikt nie zauważył, znaczy żadna z osób nie obróciła się, czy nie zaczęła się śmiać. Chodź chyba ten nowy, nie miał wyboru, zaśmiał się. „Świetny początek Kath, naprawdę cudowny. Na pewno już ma mnie za niezrównoważoną idiotkę, która czyta kolorowe czasopisma jarając się nowymi pokemonami. Nie ma to jak pierwsze wrażenie”
- Tak jak mówiłem, jestem nowym nauczycielem historii i waszym wychowawcą - wstał i zaczął chodzić między ławkami. Słowo „wychowawca” wywołała lekkie zamieszanie, które o dziwo szybko ucichło. „W końcu na początku należy wybadać teren po jakim stąpamy, ile nam wolno i co możemy zrobić” - Mam na imię Marcus Melbo - wrócił do biurka, zatrzymał się na chwile i jakby po namyśle usiadł na krześle, składając ręce. - Otwórzcie podręczniki na stronie 157.
                Nie mało się zdziwiłam „Czyżbyśmy pominęli materiał … całego podręcznika?” . Byłam jednak nowa, a w sumie każdy jest tutaj pierwszy raz jako pełnoprawny uczeń, ale wolałam się nie wychylać. Posłusznie, tak jak zresztą cała reszta (no może z wyjątkiem dziewczyn z różowymi długopisami, które właśnie kreśliły coś po podręczniku… a raczej magazynie) książkę na owej stronie i zaczęłam się bezmyślnie w niego patrzeć.
                Spojrzałam w bok, by zobaczyć co robi Tom. On najwyraźniej nie przejmował się nauczycielem i tak jak podręcznik leżał, tak pozostał na swoim miejscu. Przed nim na ławce leżał tylko pusty zeszyt, otwarty na zdaje się przypadkowej stronie. Sam uczeń zaś wpatrywał się w tablice, swoimi „muszę przypomnieć niebiańskimi” pomału wkurzającymi „ale za to o barwie oceanu” niebieskimi „oczętami” paczydłami. Czyż to nie irytujące „że ma takie piękne oczy”, że ignoruje nauczyciela i zachowuje się jak rozpieszczony bachor?

     Dzień minął mi szybko. Po szkole spotkałam się z nowymi znajomymi Will'em, David'em, Arią i Mary. Wpadli na pomysł, by zrobić coś w Quizu, z którego dowiemy się czegoś o sobie. Zgodziłam się, koniec końców przyjęli mnie do swojej paczki w ciemno, za co im w głębi duszy dziękuje. Nie wiem jakby sobie miała poradzić całkowicie sama. Zabawa trwała przed dobre 2 godziny. Kilka z moich odpowiedzi:
- Ulubione lody?
-Truskawkowe
- Ulubiony kolor?
- Zielony i fioletowy
- Ulubiony film?
- Duma i Uprzedzenie
- Ulubiona książka?
- "Sto lat samotności"
-Czym się interesujesz?
-Wszystkim i niczym
- Czego się boisz?
                Zdziwiłam się tym pytaniem, na początku nie wiedziałam co odpowiedzieć. „Czego mogę się bać? Pająków? Nie, to śmieszne. Chodź może to takie właśnie pytanie?” Spojrzała na nich. Oni już zapisali swoje odpowiedzi na kartkach, które tak jak wcześniejsze mieliśmy wrzucić do czapki Daniela i losować po kolei, po czym przeczytać wybraną odpowiedź. W każdym razie, pomyślałam o śnie. Tym co prześladuje mnie od kilku nocy, jak nie kilkunastu.
                Wrzuciłam więc do czapki odpowiedź jako ostatnia. Śmiechy, dowcipy i … losujemy! Wybierałam jako druga. Aria która miała już w ręku odpowiedź, uśmiechała się tak jakby wiedziała czyja to karteczka. Czapka doszła do mnie, wyciągnęłam ręką świstek papieru. Pokreślony, ale dało się doczytać odpowiedz „miłości”. Zaskoczyła mnie ta karteczka, ale to przecież zabawa. Poczekałam więc aż reszta wylosuje odpowiedzi.
-Okej, okej! –wykrzyknął Willi. –Mam tutaj karteluszką –zaczął mówić i dziwnie ruszać brwiami. –Więc…ja zaczynam!
-Willi jak zwykle musi być pierwszy – szepnęła mi do ucha Mary.
-Odpowiedź brzmi… ciemności!
                William zamyślił się na chwile, albo raczej zrobił minę w stylu „mam poważny problem i nie wiem jak go rozwiązać”. W każdym razie uśmiechnął się czarująco do Arii i podał karteczkę, z której czytał.
-Nie myśl za wiele! W ciemności kryją się potwory – odparła Aria.
-Nie no luzik, zawsze lubiłem bajki – powiedział z nutą ironi William
-Idiota. –dodała Aria i na tym się skończyła ich wymiana zdań. Obraziła się na niego na dosłowną chwile, gdyż dosłownie minutę później wybuchli razem śmiechem.
-To…-zaczełam dość nie pewnie, więc jak to zwykle bywa, zostało mi przerwane.
-Mary! –krzyknął Willi.- teraz ty!
Mary zrobiła minę słodkiego pieska, czy kotka, jednak Willi pozostał nieugięty. Wstała więc, podpierając się o mnie i wyczytała odpowiedź.
-„Boje się… - przerwała na chwile i spojrzała na Willi’ego. –Serio? –zrobiła zirytowaną minę i powróciła do czytania.-„boje się Mary”
                Aria i Willi znów wybuchli śmiechem. Mary zaś podeszła do owej dwójki i rzuciła karteczką w Willa, wyciągnęła lusterko i krzyknęła przeraźliwie. Wszyscy co najmniej podskoczyliśmy ze strachu. Mary zaś spojrzała na nas jak na idiotów i powiedziała spokojnym głosem:
-Nie jestem chyba aż tak brzydka?

                                                             ~*~

      Wieję silny wiatr, nic nie widać. Targa mną na lewo, prawo. Nie wiem już gdzie jest „przede mną” a gdzie „za mną”. Wszystko jest całością. Słyszę jak mnie wołają, nie potrafię powiedzieć z której strony ów głos dochodzi. Boję się, jestem zdezorientowana, nie wiem co mam zrobić. Znów słyszę krzyk, przeraźliwy wrzask, który sprawił że podskoczyłam. Wołają mnie, ale mimo wszystko nie wiem gdzie skąd, chodź przecież słyszę. Dlaczego mnie wołają? Kto mnie woła? Kolejny wrzask. Nie mam już siły. Chce by skończyło się to się tak naprawdę zaczyna.
        Następny krzyk. Blisko, a jednak daleko.  Jak przez mgłę. Co się dzieję? Nic nie pamiętam. Mam pustkę w głowie. Jak się tutaj zjawiłam? Czy ktoś krzyczał wcześniej? I nagle zapadła cisza. Wiatr przestał wiać. Po czym znów wrzask i ciemność.
Nie ma mnie.
Znikłam.
Upadłam.
Zapomniałam.
Koniec.
Koniec mojego snu.

--------------------
Znów zaczynam to czego nigdy nie skończyłam.
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę zostaw po sobie ślad, komentarz.
Podążę jego tropem, by dostarczyć kolejne rozdziały.
Elzia.

sobota, maja 4

Prolog - #Sen życia

 Prolog

        Wieję silny wiatr, nic nie widać. Słysze jak mnie wołają, ale ja nie wiem z której strony. Boję się, jestem zdezorientowana. Znów słyszę krzyk, przeraźliwy wrzask, gdzieś nie daleko mnie. Wołają mnie, ale nie wiem gdzie są. Dlaczego mnie wołają? Kolejny wrzask. Nie mam już siły. Chce by to się skończyło.
        Następny krzyk. Tym razem małego dziecka. Blisko, a jednak daleko. Jak przez mgłę. Co się dzieję? Nic nie pamiętam. Mam pustkę w głowie. Chce by to się skończyło. Wrzask i ciemność. 
Nie ma mnie. 
Znikłam. 
Upadłam.
Umarłam.
Skończyło się.
Skończył się mój sen.